Będziemy selektywnie podchodzić do nowych kontraktów. Staramy się już praktycznie nie zgłaszać do tematów, które generują duże zapotrzebowanie na pracowników - poinformował portal wnp.pl Dariusz Blocher, prezes Budimeksu, podkreślając, że potencjał budowlanego rynku pracy jest bliski wyczerpania.
W grupie Budimex pracuje obecnie ponad 6,2 tys. osób. Prezes wskazał, że trudno o dodatkowe zasoby na rynku.
- Mimo tego będziemy starać się jeszcze powiększyć naszą załogę, ale tym razem chcemy koncentrować się na robotnikach oraz kadrze, która zarządza ich pracą, czyli brygadzistach oraz majstrach - wyjaśnił.
Blocher, pytany o robotników Ukrainy, stwierdził, że zatrudniają ich przede wszystkim podwykonawcy.
- W ostatniej kolejności chcemy podkupywać pracowników naszym podwykonawcom, bo to tylko nakręca spiralę oczekiwań płacowych oraz upadłości. Musimy szukać rozwiązań, które przyciągną do Polski nowych pracowników z Białorusi, Ukrainy, Mołdawii czy Rumunii - powiedział Blocher.
Powtórka z kryzysu?
Rynek budowlany obawiał się, że zniesienie przez Unię Europejską wiz dla obywateli Ukrainy może spowodować ich odpływ z Polski na Zachód.- Widać sygnały, że tak się właśnie dzieje. Upadłości w budownictwie, a także schodzenie lub wyrzucanie z wykonawców z budów, jest bardzo realnym scenariuszem, gdyż powtarza się wiele zjawisk podobnych do tych z lat 2011-2012. Jednak nowym, dodatkowym czynnikiem, jest właśnie brak rąk do pracy - podkreślił prezes.
- Coraz częściej mamy takie sytuacje, że pomimo podpisanych umów podwykonawcy nie pojawiają się na placach budowy, co tłumaczą brakiem pracowników. Takich sytuacji jest zapewne setki w całym kraju, a przecież budownictwo dopiero się odbija po ubiegłorocznym dołku - dodał.
Jak wyliczył, od początku roku średnie pensje w budownictwie wzrosły o 16 proc. w przypadku robotników, a pracowników umysłowych o 8 proc.
Natomiast odwrócony VAT powoduje, że podwykonawcy doliczają go do swoich stawek. Dwukrotnie wzrosły koszty transportu, ceny materiałów rosną o kilkanaście procent, a asfaltu w spocie nawet o 30 proc.
- Przy takich tendencjach rentowność w działalności budowlanej musi spadać, bo rosnących kosztów nie da się przenosić na klientów, zwłaszcza publicznych - powiedział Blocher.
Wskazał, że przykładem są unieważniane przetargi przez Gaz-System czy PKP PLK, gdzie ceny znacząco przekroczyły budżety. Sam Budimex coraz częściej składa oferty powyżej budżetów ustalonych przez zamawiających.
Zdarzają się też przypadki, że w przetargach nie są składane żadne oferty, m.in. w postępowaniach na drogi wojewódzkie.
- Inwestorzy nie mogą się łudzić, że uda im się bez znaczącego okrajania zakresu przetargu uzyskać niższe ceny. Taniej już nie będzie, bo w najbliższych latach koszty będą wyłącznie rosnąć - ocenił Blocher.
*W dalszej części artykułu m.in. o tym, jak Budimex przygotowuje się na rosnące koszty i trudności na rynku pracy. Ponadto piszemy także o planach spółki w sektorze kolejowym, w którym Budimex szybko stał się jednym z głównych graczy w Polsce.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Budimex ma blisko 10 mld zł w portfelu zleceń. To już raczej kres możliwości