×

Subskrybuj newsletter
pulshr.pl

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole

XVI Europejski Kongres Gospodarczy

Transform today, change tomorrow. Transformacja dla przyszłości.

7-9 MAJA 2024 • MIĘDZYNARODOWE CENTRUM KONGRESOWE W KATOWICACH

  • 18 dni
  • 21 godz
  • 12 min
  • 31 sek

Maciej Witucki, Work Service: Połowę naszych pracowników w Niemczech stanowią Polacy

- W ciągu roku dostarczyliśmy 1 tys. Polaków do Czech. Teraz zaczynamy wysyłać ich na Słowację. W ramach grupy wysyłamy na Słowację również Serbów. Do Niemiec relokujemy natomiast Węgrów. Element transgraniczny występuje w całym naszym regionie, a to dodatkowy dopalacz do tego, co i tak naturalnie rośnie - mówi Maciej Witucki, prezes Work Service.

Maciej Witucki, Work Service: Połowę naszych pracowników w Niemczech stanowią Polacy
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 23 września 2022

• Grupa Work Service ogłosiła nową strategię.

• Jednym z priorytetów jest zwiększenie aktywności w obszarze działalności transgranicznej.

• Relokacja pracowników daje grupie Work Service podstawy do poprawiania rentowności.

*****

W ostatnich kilku latach grupa Work Service dokonała wielu przejęć. W tym roku jednak sprzedaliście dwie spółki - IT Kontrakt i ProService. Jesteście również w takcie finalizacji sprzedaży Exact Systems. Z czego wynikają podjęte decyzje?

Maciej Witucki, prezes Work Service: - Cztery lata temu stawialiśmy na zakup spółek wysokomarżowych, tj. IT Kontrakt czy Exact Systems. Wówczas jednak rynek pracy tymczasowej był rozdrobniony, mniej ciekawy i brakowało możliwości poprawy wyników finansowych w tym segmencie. Dzisiaj sytuacja wygląda inaczej. Rynek pracy tymczasowej rośnie w siłę, dlatego uwalniamy dodatkowy kapitał obrotowy poprzez sprzedaż dojrzałych spółek. Pozyskane pieniądze przeznaczymy na dalszy rozwój, a także na oddłużenie Work Service.

Nowa strategia grupy zakłada uproszczenie struktury organizacyjnej. Co dokładnie to oznacza?

- Przez ostatnie lata Work Service był nie tylko firmą świadczącą usługi HR, ale także holdingiem inwestycyjnym w różnych domenach, np. IT czy automotive. Teraz wracamy do korzeni, czyli szeroko rozumianych elastycznych form zatrudnienia. Sprzedajemy spółki, przestajemy być holdingiem, dlatego też nie potrzebujemy struktury do nadzorowania inwestycji. Zmniejszamy liczbę poziomów zarządzania, jednocześnie zbliżając zarząd z działem sprzedaży. Przykładowo, dotychczas dyrektor regionalny spotykał się często z country managerem czy zarządcą regionu, natomiast z prezesem spotkania miały miejsce tylko raz na kwartał. Po spłaszczeniu struktur dyrektorzy regionalni będą się spotykać ze mną co tydzień na posiedzeniu zarządu i komitetu wykonawczego. Nastawiamy się na sprzedaż usług i chcemy osiągać jak najlepsze wyniki.

Stawiacie na pracę tymczasową i nie potrzebujecie struktury do nadzorowania inwestycji. Czy to oznacza, że menedżerowie dotychczas odpowiedzialni za ten obszar zostaną zwolnieni?

- Zmiany mają raczej charakter strukturalny, choć w ostatnich tygodniach zmniejszyliśmy poziomy zatrudnienia w Polsce. Chcemy stawiać na większą efektywność kosztową, co jest jednym z filarów nowej strategii.

Strategia grupy będzie opierać się na zwiększeniu aktywności w obszarze działalności transgranicznej. Chcecie utrzymać dotychczasowy poziom polskich pracowników, a w 2018 roku podwoić liczbę ukraińskich pracowników w Polsce do 10 tys.

 - Na rynku pracy tymczasowej zachodzą zmiany. Jak już wspomniałem, cztery lata temu nie był to atrakcyjny obszar. Wszyscy mieli dostęp do tej samej bazy potencjalnych pracowników. Również pula klientów była podobna dla wszystkich. Obecnie jest inaczej. Wygrywa ten, który jest w stanie zapewnić pracownika z odpowiednimi kompetencjami w jak najkrótszym czasie i w rozsądnej cenie. Warto podkreślić, że na rynku nie ma walki o najniższą cenę. Obecnie stawka godzinowa Ukraińca jest wyższa niż polska stawka minimalna. Zaletą pracownika z Ukrainy jest natomiast dostępność i wysoka motywacja – jest gotowy pracować w nadgodzinach, ponieważ przyjechał do Polski na krótki czas, więc stara się jak najbardziej zoptymalizować dochód z pobytu.

Ukraińców sprowadzacie do Polski, natomiast Polaków wysyłacie do Niemiec i Czech. Czy nie łatwiej byłoby zatrudniać rodaków w ich kraju?

- Zmienia się piramida potrzeb i możliwości pracowników. Polacy dzięki europejskiemu paszportowi i otwartym granicom mają wybór. Przykładowo w Niemczech czeka na nich milion miejsc pracy. Co prawda koszty życia są wyższe, ale kwota netto pozostająca w kieszeni jest bardziej satysfakcjonująca. Co więcej, Polacy nie chcą już podejmować części prac np. w produkcji czy logistyce. Nasi rodacy będą wyjeżdżali i nie powstrzymamy tego trendu. Można byłoby zatrzymać ich kilkukrotnie wyższymi wynagrodzeniami, ale wtedy zabilibyśmy konkurencyjność naszej gospodarki.

Jeśli chodzi o Ukraińców, to rzeczywiście chcemy podwoić ich liczbę w Polsce. Na tym jednak nie koniec. Zmiany w ustawie o zatrudnianiu cudzoziemców spowodują, że ludzi z najbardziej potrzebnymi zawodami będzie można sprowadzić z innych krajów niż Ukraina. Już teraz zaczynamy prace nad przyciąganiem Białorusinów, Nepalczyków czy Hindusów. Dla nas jako agencji to dobre rozwiązanie. Żeby zapewnić pracownika z zagranicy, musimy pomóc w legalizacji jego pobytu, a także pokryć koszty transportu, wyżywienia, mieszkania czy obsługi administracyjnej kandydata. To rozbudowany zestaw usług, który daje nam podstawy do poprawiania rentowności.

Czy w innych krajach także będziecie się skupiać na działalności transgranicznej?

- W ciągu roku dostarczyliśmy 1 tys. Polaków do Czech. Teraz zaczynamy wysyłać ich na Słowację. W ramach grupy wysyłamy na Słowację również Serbów. Do Niemiec relokujemy natomiast Węgrów. Element transgraniczny występuje w całym naszym regionie, a to dodatkowy dopalacz do tego, co i tak naturalnie rośnie.

Kto w Polsce decyduje się na wyjazd za granicę?

- Im wyższe stanowisko, tym rozdźwięk w wynagrodzeniach jest mniejszy. Zatem praca za granicą jest najbardziej interesująca dla osób na podstawowych stanowiskach, którzy mogą dużo więcej zarobić. Na niemieckim rynku pracy obserwujemy nieograniczone zapotrzebowanie także na ludzi z uprawnieniami zawodowymi, np. spawaczy, elektryków czy operatorów maszyn. Poszukiwani są także inżynierowie, jednak zasób inżynierów informatyki ze znajomością języka niemieckiego w Polsce jest mocno ograniczony. W związku z tym będziemy koncentrować się na relokowaniu wykwalifikowanych niebieskich kołnierzyków. Już teraz połowę naszych pracowników w Niemczech stanowią Polacy. To dobry kierunek. Pracownicy zyskują dużo wyższe wynagrodzenie, a pracodawcy wykwalifikowane kadry.

Polscy pracodawcy chcą zatrudniać pracowników zza wschodniej granicy, jednak ci od 11 czerwca br. mogą wjeżdżać bez wiz na teren całej Unii Europejskiej. Czy Ukraińcy nadal będą chcieli pracować w Polsce?

- Ruch bezwizowy nie obejmuje pozwoleń na pracę. Ukraińcy mogą pojechać do krajów Europy Zachodniej i pracować na czarno. Szacuje się, że ok. połowa pracowników z Ukrainy jest zatrudniona w szarej strefie i osoby te będą próbowały wyjeżdżać z Polski. To jednak nie jest grupa, która nas interesuje. My celujemy w tych, którzy pracują legalnie w polskich fabrykach.

Co ciekawe, powoli otwierają się ścieżki, które pozwolą Ukraińcom na dalszą migrację. Osoba, która przyjeżdża do Polski z klasyczną wizą do pracy na 6 miesięcy przekształca ją w roczną kartę pobytową. Wtedy też Ukrainiec może legalnie pracować w innych europejskich krajach.

Czyli nie tylko Polaków, ale i Ukraińców będziecie zabierać z polskiego rynku pracy...

- Naszym zadaniem jest tworzenie możliwości, na jakie liczą pracownicy. Kiedy ktoś, kto u nas pracuje, nie chce przedłużyć kontraktu, bo chce więcej zarabiać za granicą, to mamy dwa wyjścia. Albo pozwolić mu odejść i stracić go, albo pomóc mu w znalezieniu pracy u zagranicznego klienta. Jak już wspomniałem, każdy ma dzisiaj wybór. Jeśli ktoś chce pracować w Polsce, to znajdziemy dla niego pracę. Jeśli jednak chce wyjechać do Czech i zarabiać o 30 proc. więcej lub na Słowację i otrzymywać o 50 proc. więcej, czy też do Niemiec, gdzie pensje są nawet trzykrotnie wyższe, to naszym zadaniem jest mu pomóc. Mówimy nie tylko o Polakach, ale też o Węgrach czy Ukraińcach.

Działania te mogą jednak pogorszyć sytuację na polskim rynku pracy, gdzie już dziś trudno znaleźć pracowników z odpowiednimi kompetencjami...

- Sytuacja na polskim rynku pracy nie jest aż tak dramatyczna, jak w niektórych krajach naszego regionu. W Czechach poziom bezrobocia jest o połowę niższy. Na Węgrzech z kolei kształtuje się na podobnym poziomie, jednak trudniej jest uzupełnić braki – Węgry nie są otwarte na obcokrajowców, a bariera językowa jest ogromna.

Planujecie także wejście w sektor SSC/BPO w Polsce, który rośnie w zawrotnym tempie. Coraz więcej firm narzeka jednak na braki kadrowe. Skąd weźmiecie kandydatów?

- Work Service ma bardzo dużą bazę kandydatów, ale i aktualnych pracowników. W branży telekomów mamy obecnie ok. 4 tys. osób. Podobnie wygląda sytuacja w sektorze usług bankowych. W obu obszarach zatrudnienie jest redukowane, dlatego można wykorzystać potencjał zwalnianych ludzi i przenieść ich do innych branż, w tym SSC/BPO. Duża baza kandydatów i pracowników to nasza przewaga. Natomiast deficyt pracowniczy w sektorze nowoczesnych usług biznesowych oraz wzrost wynagrodzeń nam pomagają.

W SSC/BPO dużą wagę przykłada się do znajomości języków obcych. Czy jesteście w stanie sprostać temu wyzwaniu?

- Work Service nie będzie w stanie wyspecjalizować się w rekrutacji pracowników ze znajomością języka fińskiego czy holenderskiego. W naszej bazie znajdują się młodzi wykształceni ludzie, którzy podejmują pracę tymczasową, ale nie chcą pozostać w elastycznej formie zatrudnienia przez całe życie. Znają jednak język angielski, który jest podstawą w branży.

Work Service chce zostać graczem na pozycjach od 1 do 3 na każdym rynku, na którym działa. Gdzie będzie najtrudniej?

- Obecnie jesteśmy liderem w Polsce i na Węgrzech. Jeśli chodzi o Czechy i Słowację, to jesteśmy w pierwszej dziesiątce. Rynek pracy w obu krajach jest skomplikowany, dlatego szansa na wzrost jest duża. Chcemy również rozwijać się w Rumunii i Słowenii. Tutaj też widzimy szansę na dostanie się do pierwszej trójki.

Na pewno nie będziemy liderem w Niemczech. Branża jest tutaj bardzo rozdrobniona. A firma, która obecnie jest liderem, ma 10 proc. udziału w rynku - to z kolei więcej niż cały polski rynek pracy tymczasowej. W tym obszarze chcemy zostać wyspecjalizowanym, rentownym, dużym podmiotem.

Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
PODOBAŁO SIĘ? PODZIEL SIĘ NA FACEBOOKU
Nie przegap najważniejszych wiadomościObserwuj nas w Google NewsObserwuj nas w Google News

Słowa kluczowe

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Maciej Witucki, Work Service: Połowę naszych pracowników w Niemczech stanowią Polacy
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum

Nie przegap żadnej nowości!

Subskrybuj newsletter PulsHR.pl