W Polsce dobrze działa tylko jedna specjalna strefa ekonomiczna? Tak uważa Joanna Erbel, miejska aktywistka, która w rozmowie z serwisem PulsHr.pl wylicza największe grzechy SSE. Wśród nich umowy śmieciowe, brak zabezpieczeń socjalnych i inne, mrożące krew w żyłach sytuacje.
- Tylko o niej można powiedzieć, że zajmuje się czymś więcej niż proponowaniem śmieciowych miejsc pracy i wyzyskiwaniem ludzi mieszkających wokół. Produkowane są tam podsystemy do amerykańskich samolotów, strefa jest powiązana z systemem edukacyjnym - mówi w rozmowie z serwisem PulsHr.pl Joanna Erbel.
Apeluje również, by Polacy przestali się godzić na bycie prawie darmową siłą roboczą dla zagranicznego kapitału, czyli firm, które nie płacą w Polsce podatków.
- Dajemy im wszystko, nie dostając w zamian nic. Polska inwestuje bardzo dużo w tanią siłę roboczą. Bardzo dużo mówi się o parkach technologicznych, ale ich nie widać. Wykształceni ludzie wyjeżdżają. To jest wyzwanie, bo nie wygramy, konkurując tanią pracą. Nie tędy droga. Zawsze na wschód od Polski znajdzie się biedniejszy kraj, gdzie będzie można szyć czy montować taniej - mówi Erbel.
Więcej czytaj w serwisie www.PulsHr.pl
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Ciemna strona specjalnych stref ekonomicznych