1 września weszła w życie nowelizacja Kodeksu Pracy, według której pracownik musi posiadać umowę o pracę na piśmie jeszcze przed dopuszczeniem do pracy. Ale wygląda na to, że jeszcze nie wszyscy pracodawcy zastosowali się do nowych przepisów.
Otrzymała zadośćuczynienie dopiero po interwencji PulsHR.pl
Więcej o tej historii czytaj: Darmowa praca „na próbę” ciągle żywa
Obecnie obowiązujące przepisy wyraźnie mówią o tym, że umowa musi być podpisana jeszcze przez rozpoczęciem pracy.
Jeżeli umowa o pracę nie jest zawarta na piśmie – np. strony ustalą ustnie jej warunki – pracownik musi otrzymać na piśmie potwierdzenie tych warunków.
– W myśl nowych przepisów, jeśli w rozmowie ustnej zostały określone warunki współpracy i rzeczywiście padło zaproszenie do pracy nawet na dzień próbny to przed dopuszczeniem do pracy umowa powinna zostać tej pani wręczona. Gdy jakikolwiek pracownik znajduje się w pracy bez podpisanej umowy Państwowa Inspekcja Pracy ma prawo ukarać pracodawcę grzywną od 1 do 30 tys. zł. Takie pisemne potwierdzenie warunków zatrudnienia posiadać powinien zarówno pracownik jak i pracodawca, zatem dowód jest tutaj bardzo klarowny tzn. pracodawca powinien posiadać kopię takiego poświadczenia i na wniosek Inspekcji Pracy być w stanie ją zaprezentować. Jeśli nie jest, Inspekcja może karę wymierzyć – tłumaczy Małgorzata Zawieja, ekspert HR i administracji w Antal.
Nowelizacja miała być narzędziem walki właśnie z takimi nieprawidłowościami.
Podczas kontroli Państwowej Inspekcji Pracy osoby, które nie mają umowy, często wskazywane są jako pracujące pierwszy dzień. Według informacji PIP ta informacja często jest nieprawdziwa. Ze sprawozdania z 2014 r. wynika, że nielegalne zatrudnienie stwierdzono w 18 proc. kontrolowanych podmiotów, a w 2015 r. 10 tys. pracowników w kontrolowanych przez inspekcję podmiotach twierdziło że rozpoczęli pracę w dniu kontroli.
Doświadczenia PIP wskazują, że syndrom pierwszej dniówki był wykorzystywany w branżach charakteryzujących się dużą rotacją i pracowników, tj. transporcie, gospodarce magazynowej, zakwaterowaniu, gastronomii, budownictwie, handlu.
– Ta forma uszczelnienia przepisów ograniczy stosowanie niedozwolonych praktyk pracodawców. Oczywiście może się zdarzyć, że będą pracodawcy, którzy zdecyduje się za łamanie prawa, ale z pewnością syndrom pierwszej dniówki zostanie mocno ograniczony – zapewnia główny specjalista Głównego Inspektoratu Pracy Tomasz Zalewski.
– Obecne przepisy nie zmieniają dotychczasowych możliwości sprawdzenia pracownika. Pracodawca może legalnie zawrzeć umowę o pracę na okres próbny maksymalnie 3 miesięcy. Jeśli pracodawca zawarł umowę na 2-tygodniowy lub krótszy okres próbny, okres wypowiedzenia wynosi wtedy jedynie 3 dni. Nie jest zatem długi, a daje pracodawcy możliwość oceny pracownika na stanowisku pracy – podpowiada Małgorzata Zawieja.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Darmowa praca "na próbę" ciągle żywa