W Polsce potrzebny jest prosty, bezpieczny i trwały system dobrowolnych ubezpieczeń emerytalnych - twierdzą eksperci Deloitte. Ich zdaniem sytuacja publicznego systemu emerytalnego będzie się z w najbliższych latach pogarszać, a świadczenia - spadać.
Polsce grozi emerytalna katastrofa - przestrzegają eksperci Deloitte, wskazując, że tendencje demograficzne nie pozostawiają złudzeń: w najbliższych dekadach relacja liczby pracujących i płacących składki będzie się pogarszać. Efektem będą spadające świadczenia i coraz większe obciążenia dla budżetu. W tym roku liczba emerytów w Polsce sięgnie 5,2 mln osób, liczba ubezpieczonych wyniesie zaś 14,7 mln osób. Oznacza to, że na jedną osobę pobierającą świadczenie, przypadają trzy osoby płacące składki. W 2050 roku pierwsza grupa zwiększy się o milion, a druga zmniejszy o dwa miliony osób - oznacza to, że na jednego emeryta przypadać będzie już tylko dwóch pracujących. A warto podkreślić, że już dzisiaj system emerytalny się nie dopina - z danych ZUS wynika, że w 2013 roku budżet dofinansowywał system kwotą 80 mld zł (wliczając w to dotacje do KRUS i emerytur mundurowych). Szacuje się, ze w 2060 roku środki zgromadzone w ZUS mogą nie wystarczyć na świadczenie w wysokości minimalnej emerytury dla 25-50 proc. osób przechodzących na emeryturę.
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Indywidualne oszczędności na emeryturę - konieczne