Skala prowadzonego biznesu może pomóc w wyjściu poza granice kraju, ale niekoniecznie jest gwarantem sukcesu. Często to małe firmy osiągają świetne wyniki za granicą. Przyczynkiem do sukcesu jest wiedza i otwartość na inne kultury.
- Podstawą decyzji o ekspansji powinna być analiza potrzeb i celów. Czy rzeczywiście takie wyjście da zyski firmie - mówi Achramowicz. - To zależy czy chodzi nam o produkt, który chcemy eksportować, czy chcemy rozszerzyć portfolio o know-how, o kontakty - dodaje.
Jednak część firm, chcących wyjść z działalnością poza Polskę, mimo dużej skali prowadzonego biznesu, ograniczona jest brakami wiedzy w obszarze kompetencji kulturowych. Część też obawia się konkurencji cenowej - zauważa Rafał Hiszpański, prezes Towarzystwa Ubezpieczeń Euler Hermes SA w Polsce.
Rafał Hiszpański podkreśla także, że wiele firm nie stara się w ogóle o ekspertyzy, które predestynowałyby je w przyszłości do wejścia na rynki zagraniczne. Zauważył, że nadal, mimo przemian ustrojowych, Polacy nie wierzą w siebie i często popadają w stereotypy. - A przecież jesteśmy nie tylko firmami z Polski, ale i z Europy. Dodatkowo część firm nie docenia konkurentów, nie zauważa trendu inwestowania w zieloną energię i nowoczesne technologie. Mimo to prezes Euler Hermes patrzy optymistycznie na internacjonalizację polskich firm.
Podczas sesji zadano pytanie o sens budowania pozycji i skali biznesu na gruncie polskim przed decyzją o wyjściu z działalnością za granicę. Czy nie lepiej od razu zacząć poza Polską?
W ocenie Justyny Grabkowskiej, dyrektor zarządzającej Scotwork Polska, Polacy są bardzo jednorodni, nie uczą się od lat szkolnych komunikowania z innymi narodowościami. Grabkowska dostrzega braki już na poziomie edukacji wczesnoszkolnej oraz późniejszej. - To zaważa na dalszej komunikacji, jak również na podejmowaniu decyzji o wyjściu za granicę. Ważna jest edukacja od najmłodszych lat, zdobywanie wiadomości, jakie są różnice kulturowe, jak komunikować się z innymi narodami - mówiła podczas sesji.
W oczach Brytyjczyka, Johna Rendalla, dyrektora zarządzającego HSBC Bank Polska SA, Polska jest rynkiem wzrastającym i silnym. - W Wlk. Brytanii również wiele firm, które mogłoby stać się międzynarodowymi, boi się podjąć ryzyka wyjścia poza swój kraj. A przecież zyskałyby tym na swoim wizerunku, bycie firmą międzynarodową to atut. Dodatkowo daje to szansę na sprawdzenie i porównanie swojego rodzimego rynku z tym zagranicznym - powiedział John Rendall.
Pierwszy odważny magnesem dla pozostałych
- Firmy mają różne oczekiwania w kontekście pomocy przed internacjonalizacją. Najczęściej jednak myślą o ekspansji na rynki najbliższe kulturowo, lokalizacyjnie i o podobnych wymogach prawnych - powiedziała Iwona Woicka-Żuławska, zastępca dyrektora Departamentu Współpracy Ekonomicznej w Ministerstwie Spraw Zagranicznych RP.
Eksperci wspólnie stwierdzili, że trzeba zerwać z nieśmiałością w ekspansji. Na rynkach wschodzących i rozwijających się doceniane jest to, że nie traktuje się ich jako przelotne, krótkotrwałe inwestowanie. Jednogłośnie jednak stwierdzono, że długofalowe podtrzymanie dobrych relacji jest trudne, trzeba od podstaw i dogłębnie poznać nowy rynek.
- Staramy się uświadamiać firmy, które już zaistniały na rynkach zagranicznych jak ważna jest ich pomoc i przykład, jaki dają kolejnym chętnym, ale jeszcze się wahającym. Jedna polska firma, która wejdzie na rynek obcy, to magnes dla kolejnych - mówiła Woicka-Żuławska.
Odwagą, lata temu, wykazał się Wiesław Żyznowski, prezes zarządu Mercator Medical SA. - Nasza firma regularnie zatrudnia Polaków mieszkających poza granicami Polski, również w Azji. Rośnie platforma, grupa Polaków, którzy pracują w firmach polskich oraz zagranicznych ekspandujących na świat, jest już nawet dość duża konkurencja tych specjalistów z Polski - powiedział Wiesław Żyznowski.
30 proc obrotów grupy Mercator Medical SA jest generowana w Tajlandii i eksportowana na świat, dodatkowe 30 proc. pochodzi z Polski. Żyznowski przyznał, że rząd polski nie pomógł firmie w żadnej kwestii i firma nie korzystała też z pomocy przed wyjściem na rynek zagraniczny. - Nie oczekuję jednak od urzędników pomocy merytorycznej, bo to niemożliwe. Chociaż firm polskich ekspandujących jest kilkadziesiąt, być może 150-200. To jest niewielka grupa. Dlatego uważam, że urzędnicy powinni je znać i znać ich potrzeby. Zwłaszcza te firmy przemysłowe, które inwestują za granicą - mówił Żyznowski.
Konkurencyjność na obcych rynkach
Wiesław Żyznowski nawiązując do konkurencyjności na obcych rynkach podał zasadę 4P - Price Promotion Product Placement oraz dodał jeden ważny czynnik, jakim jest wg niego - Protekcja.
- Jako praktyk potwierdzam, że świat jest zhierarchizowany kontynentalnie. To hierarchia wykraczająca poza gospodarkę i ekonomię. W Europie na szczycie są Francja, Niemcy i Wlk. Brytania. Tak samo postrzegają konkurencyjność Polacy. Firmie brytyjskiej jest łatwiej wejść do Polski, ponieważ Brytyjczycy postrzegani są jako lepsi od Polaków. Z tego samego powodu Polakom trudniej jest wejść na rynek brytyjski - mówił Żyznowski.
Prezes Mercator Medical SA wytłumaczył także piąty element zasady, mianowicie „Protekcję”. Jego zdaniem przetargi organizowane w Niemczech zawierają bardzo ważny punkt - są to rekomendacje. W branży medycznej, w jakiej działa Żyznowski, właśnie w takim przetargu lekarze dają rekomendacje dla określonych produktów. - Ten punkt decyduje o tym, że w Polsce firma niemiecka może przebierać w przetargach i je wygrywać, a w Niemczech, jeśli polska firma nie będzie w konsorcjum z firmą niemiecką, to nie wygra przetargu - to jest niemożliwe - uważa Żyznowski. Dodaje, że jeszcze bardziej jest chroniony rynek francuski.
Nie zgodził się z nim John Rendall, który stwierdził, że Brytyjczycy obawiają się fali eksportu z Polski, podczas gdy eksport z Wlk. Brytanii do Polski jest o wiele mniejszy. Jednak, jak zauważył Wiesław Żyznowski, firmom z Polski o trudniej prowadzić działalność na stałe poza granicami kraju, niż stawiać jedynie na eksport.
Eksperci wspólnie stwierdzili jednak, że w dzisiejszych czasach konkurowanie ceną nie jest wystarczające. - Pamiętajmy, że mamy dużą przewagę, jeśli chodzi o jakość obsługi klienta. Na tym tez można budować przewagę konkurencyjną - zauważył Rafał Hiszpański, prezes Euler Hermes. - Nie każda firma, która chce wyjść z Polski musi od razu zbudować fabrykę w Azji. To jest pewien dalszy etap. Aby zacząć warto od rozejrzenia się po krajach bliskich nam kulturowo - dodał.
Podczas sesji mówiono dużo o pułapkach niewiedzy wśród firm chcących pojawić się na rynkach zagranicznych, ale kluczowe było stwierdzenie, że trzeba nauczyć się wiedzą dzielić.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Internacjonalizacja, czyli polskie firmy na globalnym rynku