W środę brytyjski rząd oficjalnie złoży notyfikację o zamiarze opuszczenia Unii Europejskiej. To uruchomi proces negocjacji o warunkach Brexitu, które mają trwać maksymalnie dwa lata. Bruksela zapewnia od dawna, że jest dobrze przygotowana do rozmów.
Ze strony unijnej negocjacje będzie prowadzić Komisja Europejska, a głównym negocjatorem jest francuski polityk, były komisarz Michel Barnier. Od kilku miesięcy zapewnia on, że jest przygotowany na rozpoczęcie rokowań z Londynem. "Jesteśmy gotowi. Gotów jest Michel Barnier, a także jego zespół" - potwierdził we wtorek rzecznik KE Margaritis Schinas.
Jednak aby negocjacje mogły się faktycznie zacząć, KE potrzebuje mandatu od państw unijnych. Te ostateczne wytyczne zostaną opracowane przez tzw. szerpów, czyli przedstawicieli 27 państw, na serii spotkań w kwietniu.
Pierwsze spotkanie szerpów wyznaczono na 11 kwietnia, kolejne - na 24 kwietnia. 27 kwietnia projektem wytycznych do negocjacji zajmą się ministrowie ds. europejskich 27 państw UE na spotkaniu w Luksemburgu, aby dopracować ostateczny dokument. Na 29 kwietnia zaplanowano zaś nadzwyczajny szczyt "27" w Brukseli, na którym przywódcy mają przyjąć wytyczne do negocjacji.
Następnie opracowany zostanie mandat negocjacyjny, który również musi zostać przyjęty przez Radę UE, czyli ministrów państw członkowskich. Dyplomaci przewidują, że rozmowy w sprawie warunków wyjścia Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty rozpoczną się w praktyce najwcześniej na przełomie maja i czerwca.
Unijny traktat daje tylko dwa lata na negocjacje w sprawie warunków wystąpienia z Unii, co oznacza, że Wielka Brytania opuści UE do 29 marca 2019 roku. Jak mówił niedawno Barnier, same rozmowy powinny jednak zakończyć się wcześniej, już w październiku 2018 roku, aby dać krajom członkowskim i Parlamentowi Europejskiemu czas na zakończenie ratyfikacji porozumienia UE-Wielka Brytania.
Rolę zarówno w pracach nad wytycznymi do negocjacji, jak i w samych rozmowach z Londynem chce odegrać Parlament Europejski, który już w ubiegłym roku powołał swojego wysłannika ds. negocjacji w sprawie Brexitu; został nim belgijski liberał Guy Verhofstadt. Już w środę po południu w Brukseli zbierze się na nadzwyczajnym spotkaniu konferencja przewodniczących PE, czyli szefowie frakcji politycznych. Po tym spotkaniu mają oni ogłosić projekt rezolucji europarlamentu, w którym zostaną sformułowane oczekiwania co do negocjacji z Londynem. Rezolucja ma zostać przyjęta za tydzień na sesji plenarnej PE w Strasburgu.
"Chcemy, aby nasze postulaty zostały uwzględnione w wytycznych do negocjacji, które przyjmą w kwietniu przywódcy 27 państw UE" - powiedział PAP jeden z eurodeputowanych zaangażowanych w przygotowania do rozmów w sprawie Brexitu.
Szef frakcji chadeków w PE Manfred Weber ocenił, że jego grupa polityczna oczekuje, iż negocjacje w sprawie "rozwodu" oraz rozmowy na temat kształtu nowych relacji między UE a Wielka Brytanią zostały rozdzielone. "W naszym przekonaniu to dwustopniowy proces" - powiedział Weber dziennikarzom. Jego zdaniem na pewno nie uda się zakończyć rokowań w sprawie przyszłej umowy o wolnym handlu, jaką Londyn chciałby zawrzeć z UE, w ciągu najbliższych dwóch lat.
Według źródeł unijnych jedną ze spraw, które będą wymagały wyjaśnienia na samym początku negocjacji, będą prawa obywateli UE w Wielkiej Brytanii oraz prawa Brytyjczyków mieszkających w krajach UE. "Zagwarantowanie praw europejskich obywateli na dłuższą metę będzie absolutnym priorytetem od samego początku negocjacji" - zapewnił Barnier w zeszłym tygodniu, na spotkaniu w Komitecie Regionów.
Z kolei najtrudniejsza kwestią mogą być koszty Brexitu, w tym zobowiązania Wielkiej Brytanii wobec wieloletniego budżetu UE na lata 2014-2020. W Brukseli panuje przekonanie, że Brytyjczycy powinni respektować wszystkie swe zobowiązania wobec wieloletniego budżetu, w których uzgodnieniu sami brali udział. "Każdy kraj musi wywiązać się ze zobowiązań wobec pozostałych. Chcę powiedzieć jasno: nie ma kary za to, że państwo chce opuścić UE. Ale musimy uregulować rachunki. Nie poprosimy Brytyjczyków o żadne euro więcej, niż przewidują uzgodnienia, które przyjęli jako członek UE" - powiedział Barnier. KE na razie nie ujawniła, jaki rachunek wystawi Londynowi. Nieoficjalnie pada kwota ok. 60 mld euro.
Ważnym problemem w negocjacjach będą także przyszłe rozwiązania na granicy między Irlandią a będącą częścią Wielkiej Brytanii Irlandią Północną. Po Brexicie stanie się ona granicą zewnętrzną Unii Europejskiej, co budzi obawy, że odżyje konflikt w tym regionie. Zawarte w 1998 roku porozumienie wielkopiątkowe w sprawie konfliktu w Irlandii Północnej opierało się na założeniu, że zarówno Irlandia, jak i Wielka Brytania są członkami UE.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Jak będą wyglądały negocjacje Brukseli z Londynem?