Już prawie trzy czwarte firm narzeka na trudności z pozyskaniem pracowników.
- 8,3 proc. bezrobocia w Polsce to dużo niższy wskaźnik niż spodziewali się eksperci na rynku. To powoduje, że wynagrodzenia na rynku rosną i będą rosły coraz szybciej. Jeśli byśmy spojrzeli na dynamikę wynagrodzeń można by powiedzieć, że w tym roku na tych prostych stanowiskach wynagrodzenia rosną nawet trzykrotnie szybciej niż w zeszłym roku - wyjaśnia gość.
Ta rosnącą presja płacowa wynika z braku wykwalifikowanych pracowników technicznych na rynku pracy - dodaje Mariusz Pawlak główny ekonomista Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
- Ci wykwalifikowani, którzy mają techniczne zawody wyjechali za granicę i tam znaleźli lepiej płatną pracę. Brak szkolnictwa zawodowego powoduje, że nie ma napływu nowych osób na rynek pracy. Wzrost wynagrodzeń widoczny jest szczególnie na stanowiskach, gdzie potrzebne są dodatkowe kwalifikacje. Nie są to tylko informatycy. We wszystkich zawodach technicznych pracodawcy rywalizują o pracownika i płacą coraz więcej - podkreśla rozmówca.
I takich pracowników brakuje w całej Polsce - choć największy deficyt jest na Śląsku - i tam też podwyżki płac są największe.
- Na południowym Śląsku bezrobocie sięga 3, 2 proc., czyli to bezrobocie naturalne, a co za tym idzie brak chętnych do pracy. Tam wzrost wynagrodzeń jest największy, szczególnie, że w regionie jest dużo nowych inwestycji. Podobne zjawisko występuje we Wrocławiu i Poznaniu - dodaje Krzysztof Inglot.
I zdaniem eksperta pracodawcy muszą przygotować się na kolejne większe inwestycje w pozyskanie i utrzymanie pracowników.
- W ciągu 3-4 lat możemy dość do poziomu wynagrodzeń na najniższych stanowiskach z Czech czy ze Słowacji. Te kraje szybciej dotknął problem braku pracowników i musiały podnieść wynagrodzenia do 500-550 euro na rękę. Tyle w Czechach, czy na Słowacji zarabia osoba pracująca w dużej firmie produkcyjnej. To by oznaczało 2-2,2 tys. zł na rękę w Polsce - wylicza ekspert.
Sytuacja na rynku pracy może tak dynamicznie się poprawiać, ale jak mówi Mariusz Pawlak pod warunkiem, że gospodarka przyspieszy i ruszą inwestycje.
- Pracodawca nie może w nieskończoność podwyższać swoich kosztów, bo przez to przestanie być konkurencyjny - mówi.
A na razie PKB rośnie wolniej od prognoz. Ostatnio Bank Światowy obniżył prognozę wzrostu PKB Polski w 2016 roku do 3,2 proc. z 3,7 proc. Bank Światowy szacuje, że w latach 2017 i 2018 tempo wzrostu PKB w Polsce może przyspieszyć za sprawą spodziewanego "odbicia w inwestycjach".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Kiedy Polacy będą zarabiali tyle co Czesi i Słowacy?