×

Subskrybuj newsletter
pulshr.pl

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole

XVI Europejski Kongres Gospodarczy

Transform today, change tomorrow. Transformacja dla przyszłości.

7-9 MAJA 2024 • MIĘDZYNARODOWE CENTRUM KONGRESOWE W KATOWICACH

  • 18 dni
  • 21 godz
  • 12 min
  • 31 sek

Piechocki, Chmiel, Premji, Buffett. Zarządzają finansowymi potęgami bez poklasku i zbędnego przepychu

Tradycyjny wizerunek szefa coraz częściej nijak ma się do rzeczywistości. Współczesny prezes czy dyrektor to już nie pan zza biurka, który rządzi czy dzieli, a pracownicy widzą go jedynie na firmowych zebraniach. Współcześni szefowie chcą być bliżej pracownika, a ich styl zarządzania przypomina relacje bardziej rodzinne niż zawodowe. Ale są też tacy, którzy zarządzają wręcz anonimowo – jednak, jak się okazuje, równie skutecznie.

 Piechocki, Chmiel, Premji, Buffett. Zarządzają finansowymi potęgami bez poklasku i zbędnego przepychu
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 23 września 2022
  • Ciężką pracą, pomysłowością, nierzadko połączonymi ze sprytem, dorobili się fortun. Zarządzają tysiącami pracowników, obracają niewyobrażalnymi dla wielu kapitałami.
  • Choć może to dziwić, właściciele i prezesi firm, którzy odnieśli zawodowe sukcesy, w życiu prywatnym często pozostają skromni - nie epatują bogactwem, nie nadużywają władzy, a często pozostają wręcz anonimowi. 

Marek Piechocki to jedna z najbardziej tajemniczych postaci świata biznesu. Jest właścicielem potężnej firmy. Tylko w 2017 r. wartość sprzedaży LPP wyniosła ponad 7 mld zł. W ciągu najbliższych trzech lat firma chce zwiększyć swoje przychody o ponad połowę tak, aby w 2021 r. osiągnęły one poziom 10,5 mld zł. Spółka działa w 20 krajach, posiada ponad 1700 salonów i sprzedaje 200 mln sztuk odzieży rocznie. Tymczasem niewielu wie, jak wygląda jej szef.

W ogólnodostępnych przekazach można przeczytać, że Piechocki pochodzi z rodziny inteligencji technicznej i przedsiębiorców – ojciec był inżynierem leśnikiem, matka prowadziła własny zieleniak. Studiował na Politechnice Gdańskiej budownictwo, w 1985 r. wyjechał do RFN, gdzie studiował na Politechnice Brunszwickiej, a jednocześnie pracował w restauracji. Jest absolwentem Advanced Management Program na IESE Business School.

Po powrocie do Kościerzyny założył z Jerzym Lubiańcem mały sklep odzieżowy. Według danych Forbesa rozpoczął pracę zawodową w 1988 r. jako asystent konstruktora w Zakładzie Elektrotechnicznym, w 1991 w Przedsiębiorstwie Handlowym ETA był zastępcą dyrektora ds. handlowych, natomiast już w 1990 roku zaczął prowadzić własną działalność gospodarczą.

Obecnie jest zaliczany do grona najbogatszych Polaków, m.in. dzięki wartości posiadanych akcji. Jest właścicielem takich marek jak Reserved, Cropp, House czy Mohito. Mimo sukcesu, który niewątpliwie odniósł, Piechocki unika rozgłosu, dopiero od ok. 2015 r. zaczął udzielać wywiadów. Starannie chroni swój wizerunek, na próżno szukać w sieci jego zdjęć. Tłumaczy to w prosty i przekonujący sposób.

– Chcę mieć możliwość wyjścia na ulicę, żeby nikt nie pokazywał mnie palcem, czy mówił "to gość, który ma firmę z 1700 sklepami". Chcę żyć normalnie, tak jak wszyscy inni, chcę, żeby moje dzieci, czy już wnuki, mogły chodzić do normalnych szkół – mówi Piechocki.

Decyzję o zachowaniu anonimowości tłumaczy też względami bezpieczeństwa.

– Pod koniec lat 90. kidnaping był czymś, co zdarzało się powszechnie i wówczas podjęliśmy decyzję, żeby się nie eksponować. Od roku zmieniliśmy trochę koncepcję i komunikujemy się z mediami, bo brak tej komunikacji może rodzić wątpliwości, co ci faceci tam robią, a my nie robimy nic tajnego czy niepoprawnego. Ciągle chciałbym jednak mieć możliwość usiąść sobie normalnie w kawiarni czy zjeść kebaba z dziećmi i nie czytać potem w gazetach, że facet od tej firmy, co ma tyle sklepów, je „kebsa” na ulicy, co przecież się zdarza. Dzięki temu, że przez lata byłem konsekwentny w dbaniu o swoją prywatność, dzisiaj mogę żyć jak normalny człowiek, nie mam parcia na szkło, potrzeby pokazywania się, żyję jak każdy inny obywatel, jak każdy pracownik LPP – mówi Piechocki.

W stosunku do pracowników zachowuje się trochę jak kolega, trochę jak ojciec. Nalega, by zwracać się do niego „per ty” zamiast „per pan” czy „prezesie”. Nie ma też własnego biura, a nawet biurka.

– Staram się zmieniać miejsce pracy mniej więcej co pół roku, ale nie po to, żeby pilnować pracowników, ale by czuli, że z nimi jestem. Zapewne pierwsze 2-3 tygodnie mogą być dla nich stresujące, bo kto chciałby pracować ramię w ramię z szefem, ale później nie zauważają mojej obecności – mówi Piechocki.

To właśnie w unikalnej kulturze LPP i wartościach firmy Marek Piechocki upatruje źródła istotnej przewagi konkurencyjnej. – Dzięki temu, że jesteśmy firmą rodzinną, możemy pracować sprawniej, bardziej twórczo i w przyjaznej atmosferze. Dla pracowników te elementy są dziś co najmniej tak samo ważne, jak wynagrodzenie – mówi szef LPP.

Wartością, której hołduje, jest skromność – tak w pracy, jak i w życiu. Do pracy najchętniej jeździ rowerem. Na wyjazdach śpi w trzygwiazdkowych hotelach, najczęściej w 2-3-osobowych pokojach, żeby było oszczędniej. Nie ma jachtu czy samolotu, nie mieszka w willi ze złotymi klamkami. Jak podkreśla, sukces LPP udało się osiągnąć dzięki finansowej dyscyplinie i skromności, o której mówi na każdym kroku.

Zarządzanie w trybie incognito

Nie tylko Piechocki pilnie strzeże swojej prywatności. Inny polski przedsiębiorca, którego wizerunek jest chroniony, to Tadeusz Chmiel, założyciel i właściciel 50,03 proc. firmy Black Red White, producenta i dystrybutora mebli oraz artykułów wyposażenia wnętrz. Karierę zaczął w latach 80. od skręcania mebli w Chmielku na Lubelszczyźnie.

W latach 90. zaczął produkcję mebli w zakładzie w Biłgoraju. Od wielu lat jest na liście najbogatszych Polaków. Nie tylko nie epatuje bogactwem, ale całkowicie unika bywania na świeczniku. Mało tego – niewiele osób wie, jak wygląda, a ci, którzy to wiedzą, unikają rozmów o Chmielu. Wiadomo jedynie, że jest człowiekiem niezwykle skromnym, co może wynikać m.in. z jego wiary.

Właściciel meblowego potentata jest świadkiem Jehowy, a co za tym idzie - wyznaje dyscyplinę, czystość oraz uczciwość. Również spora część zatrudnionych w biłgorajskim zakładzie pracowników także jest tej wiary. Nieliczni mieli okazję spotkać go osobiście, ale o pracodawcy wypowiadają się w superlatywach. Chmiel cieszy się powszechnym szacunkiem zarówno w biznesie, jak i w regionie, z którego pochodzi i w którym żyje.

Kontrola i oszczędność

Skromność i powszechny szacunek - cieszy się nimi również Azim Premji. To indyjski potentat biznesu, inwestor i filantrop, który jest przewodniczącym Wipro Limited. Nieformalnie znany jako car indyjskiego przemysłu IT. Przez 40 lat był odpowiedzialny za kierowanie Wipro, by ostatecznie uczynić je jednym ze światowych liderów branży oprogramowania. Jest drugim najbogatszym człowiekiem w Indiach, którego majątek szacuje się na 19,5 miliarda dolarów. W 2013 r. zgodził się oddać co najmniej połowę swojego majątku. Zaczął od darowizny w wysokości 2,2 miliarda dolarów na rzecz Fundacji Azim Premji, koncentrującej się na edukacji w Indiach. 
 
Mimo ogromnego bogactwa Premji żył i żyje skromnie. Znany jest z tego, że kontroluje zużycie papieru toaletowego w swoich zakładach i oczekuje od swoich pracowników gaszenia świateł po wyjściu z biura. Choć mógłby sobie pozwolić na zakup najbardziej luksusowego auta, jeździ toyotą corollą, wcześniej miał kilkunastoletniego forda. Do pracy najchętniej chodzi jednak pieszo. Premji jest przekonany, że zwykli ludzie są zdolni do niezwykłych rzeczy, gdy są zorganizowani w wysoce zmotywowane zespoły i żywo interesują się rozwojem liderów i zespołów.

Głowa boli od nadmiaru 

Jeden z najbogatszych ludzi i największych inwestorów na świecie, Warren Buffett, wyznaje prostą – przynajmniej pozornie – teorię pracy. Powiedział kiedyś, że wybór profesji, której nie lubimy, a decydujemy się na nią, by mieć kolejny punkt w CV, jest jak czekanie ze współżyciem seksualnym na starość.

Czytaj też: 3,4 mln dolarów za lunch z Warrenem Buffettem

Sam robi to, co kocha. Warren Buffett, często określany jako „legendarny inwestor”, jest głównym akcjonariuszem, przewodniczącym rady nadzorczej oraz prezesem Berkshire Hathaway. Od wielu lat konsekwentnie utrzymuje się na szczytach list najbogatszych ludzi świata. W 2008 r. był uznawany za najbogatszego człowieka świata, w 2015 zajął trzecie miejsce na liście najbogatszych. Buffett bywa nazywany „Wyrocznią z Omaha” lub „Mędrcem z Omaha” i jest znany z wierności zasadom inwestowania w wartość oraz oszczędności i skromności w życiu osobistym. Jest znany także ze swojej filantropii oraz obietnicy przekazania 99 procent swojego majątku na cele charytatywne, co realizuje głównie poprzez Fundację Gatesów.

Mimo ogromnego majątku, wciąż mieszka w tym samym domu, który kupił w 1958 r. za 31,5 tysiąca dolarów. Nie ma jachtu czy odrzutowca, gdyż twierdzi, iż nadmiar zabawek przyprawia go o ból głowy. Nie chce też, by ludzie mu zazdrościli. Żeniąc się po raz drugi, nie wyprawił hucznego wesela, ale urządził skromną ceremonię w domu swojej córki.
 
Buffet prezentuje bardzo praktyczny styl zarządzania. Przede wszystkim nie lubi tracić czasu na spotkania. Wyniki, plany, cele czy analizy przekazuje pracownikom listownie. Dzięki temu może poświęcić się bardziej wymagającym projektom, a jego ludzie mają więcej czasu na pracę i realizowanie swoich zadań. Buffet chętnie też doradza i podpowiada młodym przedsiębiorcom – nie tylko jak inwestować kapitał, ale jak inwestować w siebie. Podkreśla, jak ważne w drodze do sukcesu są umiejętności komunikacyjne. Sam, gdy był młodszy, miał problem z publicznymi wystąpieniami. Pomógł kurs oratorski.

Sukces to nie wszystko, liczą się ludzie 

- Jest grupa ludzi, którzy chcą odnieść sukces, ale to nie jest najważniejsza wartość w ich życiu, a siebie definiują przez coś innego niż splendor i pieniądze. To bardzo zdrowe podejście – nie robię czegoś, by podziwiali mnie inni, ale robię to dla siebie, dla moich bliskich, potrafię zachować zdrowy kontakt z rzeczywistością i jak mówią moi klienci, potrafię pozostać w tym wszystkim normalny. Czasami jest też tak, że ci ludzie nie dostrzegają skali tego, co udało im się osiągnąć. Oni po prostu dobrze wykonywali swoją pracę i nie uważają, że należą im się za to honory czy sława. Mam klienta, który mi powiedział, że chce być człowiekiem i chce, żeby inni w nim to widzieli, a nie oceniali przez pryzmat pieniędzy, których się dorobił. Faktycznie dużo osiągnął, ale to nie jest dla niego najważniejsze. Luksusowe samochody czy jachty nigdy nie były jego motywacją, bo z nimi nie porozmawia. Wartością są dla niego relacje, drugi człowiek  – mówi Izabela Kielczyk, psycholog biznesu.

Czytaj też: Optymizm udziela się prezesom, ale dużych powodów do radości nie ma
 
Szefowie, dla których osią zarządzania w firmie czy instytucji jest dobra atmosfera, komunikacja i międzyludzkie relacje, dla pracowników są motywacją samą w sobie.  
 
- Ludzie, oprócz potrzeby posiadania pieniędzy, mają potrzeby społeczne. Chcą być doceniani, zauważani. Szef, który dostrzega w nas człowieka, wciąga w projekty, powierza zadania, czyni nas odpowiedzialnymi za pracę, którą wykonujemy, jest otwarty na nasze pomysły, pozwala rozwijać naszą kreatywność – motywuje dużo bardziej niż kolejna podwyżka – mówi Kielczyk. 

Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
PODOBAŁO SIĘ? PODZIEL SIĘ NA FACEBOOKU
Nie przegap najważniejszych wiadomościObserwuj nas w Google NewsObserwuj nas w Google News

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

KOMENTARZE (7)

Do artykułu: Piechocki, Chmiel, Premji, Buffett. Zarządzają finansowymi potęgami bez poklasku i zbędnego przepychu
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum
  • Tomek z LPPu 2018-07-31 08:31:38

    Moge tylko potwierdzic, wchodze sobie do jakiegos biura w firmie cos zataltwic i nawet nie zauwazylem w pierwszej chwili ze Marek sobie siedzi, jak zwykly pracownik :) Dopiero jak sie odezwal , skumałem. W kontakcie super gosc!

  • Bogusz 2018-06-30 11:20:18

    I za tą skromność szanuję bardzo. Buffetta podziwiam od wielu wielu lat, ale i na naszym podwórku jest z kogo brać przykład. Młodzież niech się uczy.

  • raduch 2018-06-29 12:19:10

    Kto by nie chciał mieć możliwości zjedzenia kebaba na mieście w spokoju :D To musi być fajne jak wchodzisz do własnego salonu, a pracownicy nie wiedzą kim jesteś. Nie dziwi mnie chęć pozostania anonimowym, natomiast podziwiam za to, że faktycznie to się udaje. W erze wszechobecnych nowoczesnych technologii wydaj się to być niełatwym zadaniem.

  • owilczek 2018-06-27 20:15:29

    Miło, że również wśród polskich przedsiębiorców zarabiających miliardy, można znaleźć takich co szanują swoją prywatność. Bardzo dojrzałe podejście i godne naśladowania.

  • Bartosz 2018-06-27 12:17:48

    Nie tak łatwo zarządzać ogromnym przedsiębiorstwem, dlatego należy się tym panom szacunek.

Nie przegap żadnej nowości!

Subskrybuj newsletter PulsHR.pl