Nowelizacja w Prawie Zamówień Publicznych, którą proponuje wprowadzić Ministerstwo Rozwoju, realizuje dwa cele. Po pierwsze, wdraża do polskiego prawa przepisy unijnych dyrektyw. Po drugie, stanowi pierwszy etap przekształcenia systemu zamówień publicznych w silny instrument polityki gospodarczej i społecznej. Brzmi to może nieco górnolotnie, ale w praktyce chodzi o to, by państwo, w tym także samorządy, było inteligentnym klientem - mówi dla serwisu Portalsamorzadowy.pl Mariusz Haładyj, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju.
Przykładowo, jeśli roboty budowlane wymagają nadzoru i kierownictwa, to zamawiający od firmy wykonującej te roboty ma obowiązek domagać się potwierdzenia, że zatrudnia ona do wykonania tego zamówienia pracowników na podstawie umowy o pracę.
- Umożliwiamy zamawiającym żądanie osobistego wykonania zamówienia przez wykonawcę. Pozwoli to promować firmy bazujące na swoim sprzęcie i zatrudniające osoby faktycznie wykonujące zamówienie, a wyeliminować z zamówień firmy, które bazują jedynie na potencjale podwykonawców - dodaje.
Jako największą wadę obecnego systemu zamówień publicznych wiceminister wskazał na zbyt dużą liczbę postępowań, w których składana jest jedna oferta.
- Upraszczamy więc procedury, ograniczamy bariery biurokratyczne i ekonomiczne dostępu do postępowań oraz otwieramy szerzej drzwi dla małych i średnich przedsiębiorstw - mówi Haładyj.
Czytaj całą rozmowę: Nowelizacja prawa zamówień publicznych w pigułce: "Chodzi o to, by państwo było inteligentnym klientem"
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Nowelizacja prawa zamówień publicznych: "by państwo było inteligentnym klientem"