Wszyscy mówią o prawach pracownika i zarządzaniu z ludzką twarzą, ale nie okłamujmy się: podwładnego trzeba niekiedy postawić do pionu. Jak to robić z klasą?
Trudno nie zadawać takich pytań, słuchając, jak Michał Gembal, szef marketingu w technologicznej spółce Arcus, opowiada o przeprawach z pewnym specjalistą w jednej z poprzednich firm, w której był zatrudniony sporo lat temu. Menedżer nadal nie jest w stanie pojąć, jak można marnować kolejne szanse dawane przez przełożonych... I w rezultacie: zasłużyć na wypowiedzenie.
- Notorycznie spóźniał się do pracy, a zadania kończył zawsze po czasie. Na domiar złego: skarżyli się na niego klienci i koledzy z biura. Trzeba było nieszczęśnika przywołać do porządku... - wspomina dyrektor Gembal.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Sztuka karania równa sztuce nagradzania