Skomentuj 
Podziel się!
Udostępnij
Twittnij
Wyślij
Drukuj
Kontakty administracji publicznej z sektorem prywatnym są nie do uniknięcia. Chodzi jednak o to, by od suchych formalnych relacji przejść do współpracy korzystnej dla obu stron. takie wnioski płyną z dyskusji "Prywatni partnerzy samorządów", jaka odbyła się 22 kwietnia podczas VII Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Do ideału jeszcze daleko
- Współpraca z szeroko rozumianą administracją różnie się układa - przyznaje Ewa Mikos, dyrektor rozwoju biznesu spółki Siemens. - Formuły prawne, ustawa o PPP, ustawa Prawo zamówień publicznych to narzędzia do uzyskania pewnych celów, a nie cele same w sobie - mówi i podaje przykład, że kiedy zaproponowała dla urzędników warsztaty o nowych możliwościach technicznych, została odesłana do procedury przetargowej.
Jak podkreśla, warto przezwyciężyć pewną nieufność. - Innowacyjność i nowoczesność to domena firm. One chętnie się dzielą doświadczeniami - zapewnia Mikos. Jej zdaniem dobrze, że coraz częściej w publicznych przetargach odchodzi się od dyktatu niskiej ceny. - Jakość powinna być w interesie obu stron - uważa.
W opinii Jarosława Batora, członka zarządu PKP SA, w relacjach strony publicznej i prywatnej największym problemem jest brak zaufania.
- Wynika on z głębszego problemu: braku zaufania obywatela do władzy, do tego, co państwowe, do osób, które zarządzają tym, co publiczne - mówi. - Każdy kompromis, na jaki pójdzie samorządowiec w relacji z sektorem prywatnym może zostać obrócony przeciw niemu, że coś zyskał pod stołem, że to jakieś układy itd. Dopóki nie zbuduje się zaufania mieszkańców do osób ich reprezentujących, trudno będzie odejść od bardzo formalnych relacji między sektorami - kontynuuje Bator.
Zdanie to podzielają samorządowcy. Dodają do tego także rozgrywki polityczne.
- Prezydent Sopotu Jacek Karnowski uczynił miasto przyjazne przedsiębiorcom, ale trzy lata tłumaczył się z tego przed prokuraturą - przypomina Krzysztof Żuk, prezydent Lublina. - W Lublinie zdecydowałem, że biurowiec wybuduje prywatny inwestor na potrzeby zgłoszone przez miasto. Opozycja od razu składała doniesienia do CBA i NIK. Polityk może łatwo wysadzić dla krótkoterminowej politycznej korzyści wypracowane przez lata zaufanie między samorządem a biznesem - twierdzi Żuk.
Nie ze wszystkimi przedsiębiorcami samorządowcom po drodze. - Na przykład w gospodarce odpadami do takiej rentowności, jaką uzyska przedsiębiorca prywatny, szybko nie dojdziemy, bo mieszkańcy nie zgodzą się na wysoką politykę cenową. Uzyskamy porozumienie, jeśli będziemy mówić o średnim czy długim okresie czasu. Prywatny inwestor jednak zyskuje wtedy rynek na lata, trzeba myśleć perspektywicznie - argumentuje prezydent Lublina.
Samorządy jednak potrzebują kapitału. Często też nie mogą zwlekać z inwestycjami.
- Kiedy powstaje nowe osiedle, mieszkańcy chcą nowej drogi, przedszkola, ale nie za kilka lat, tylko od razu. Przedsiębiorca prywatny może to zrobić szybko i sprawnie - mówi Żuk. W Lublinie inwestor wybudował żłobek, przedszkole, teraz rozmowy z miastem toczą się na temat szkoły. - Po co mam inwestować tam, gdzie sektor prywatny, oczywiście ze wsparciem samorządu, może wykonać coś lepiej, efektywniej.
Przy inwestycjach wymagających specjalistycznego doświadczenia i podziału ryzyka sprawdza się klasyczne partnerstwo publiczno-prywatne. Jak podkreślaj eksperci, samorządy nie mogą sobie pozwolić na niewykorzystywanie PPP.
- To bardzo skuteczne narzędzie dostarczania usług publicznych - podkreśla Bartosz Mysiorski, wiceprezes Fundacji Centrum PPP. - Ale PPP nie jest panaceum, nie rozwiąże wszystkich bolączek. Ale warto rozważyć te formułę przy długoterminowych inwestycjach.
Nie tylko miasta i gminy szukają inwestorów. Także biznes przygląda się uważnie potrzebom samorządów.
- Na bieżąco zajmujemy się swego rodzaju identyfikowaniem miast, samorządów zainteresowanych PPP w obszarach, jakimi nasza firma się zajmuje - mówi Artur Pielech, prezes FBSerwis. Jego zdaniem kluczowa dla PPP jest faza początkowa. - Strona publiczna musi wykazać się dużą determinacją i zaangażowaniem, dobrze zdefiniować założenia i zakres inwestycji. Nie do przecenienia jest rola kompetentnego doradcy, bo samo testowanie rynku może trwać ponad rok. Wiele projektów tej wstępnej fazy nie przechodzi.
Uczenie się ma przyszłość
Także strona prywatna musi nauczyć się współpracy z administracją. - Wiele firm rozmawia z samorządami tak, jakby rozmawiało z innymi prywatnymi podmiotami. A to błąd, bo samorządy czy Skarb Państwa mają swoją specyfikę, swoje ograniczenia, skala problemów jest też inna. Współpraca z administracją pociąga za sobą różne konsekwencje, jak np. kontrole NIK - wymienia Jarosław Bator.
Płaszczyzną, na której coraz lepiej dogadują się przedstawiciele samorządów i biznesu jest edukacja.
- Jedną z największych barier rozwoju dużych firm jest dostęp do wykształconej kadry. Dlatego też oprócz oferowanie staży, firmy angażują się w szkolnictwo - potwierdza prezes Pielech.
Chodzi głównie o szkolnictwo zawodowe i techniczne. Dzięki niemu firma zyskuje wykształconych zgodnie ze swoimi potrzebami pracowników, a samorząd pewne miejsca pracy na swoim terenie.
8
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Współpraca biznes - samorządy. Na co trzeba uważać?