-
KDS
Opublikowano: 21 sie 2018 11:30
Brak ludzi do pracy, zbyt wygórowane oczekiwania finansowe i niewystarczające kompetencje u osób aplikujących - z takimi wyzwaniami mierzy się dziś prawie połowa firm. To najważniejsze wnioski płynące z najnowszej edycji raportu Work Service „Barometr Rynku Pracy X”.
- Już nie 40 proc. a niemal 50 proc. pracodawców przyznało, że ma powody ze znalezieniem ludzi do pracy.
- W efekcie niemal jedna trzecia firm z tego powodu nie podejmuje nowych kontraktów, a 16,4 proc. przedsiębiorstw ogranicza nowe inwestycje ze względu na deficyty kadrowe.
- - Rosnąca konkurencja i zawężający się rynek pracy powodują, że skala problemów rekrutacyjnych utrzymuje się na wysokich poziomach - wyniki najnowszego raportu Work Service komentuje Maciej Witucki, prezes tej firmy. Firma pełne wnioski z raportu przedstawi na konferencji w środę 29 sierpnia.
- O tym, jak sytuacja na rynku pracy wygląda w Polsce Wschodniej, będziemy rozmawiać podczas Wschodniego Kongresu Gospodarczego, który odbędzie się 3 i 4 października w Białymstoku.
Jeszcze w pierwszym kwartale tego roku GUS odnotował w Polsce ponad 152 tysiące nieobsadzonych miejsc pracy. W ciągu roku ich liczba zwiększyła się o niemal 30 proc. Z kolei z najnowszego badania Work Service wynika, że obecnie prawie połowa pracodawców (49,7 proc.) deklaruje, iż ma problem ze znalezieniem odpowiednich pracowników. Zaczyna być to dość trwała tendencja, bo wynik jest porównywalny do rezultatów obserwowanych rok temu w analogicznym okresie i na początku 2018 roku.
Problemów rekruterom nie ujmuje również rekordowo niska liczba osób bezrobotnych. W czerwcu liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy wyniosła zaledwie 967,9 tys. wobec 1 002 200. osób przed miesiącem. Działającą na wyobraźnię bariera 1 mln zarejestrowanych bezrobotnych pękła.
Kogo i gdzie szukają pracodawcy
Obecnie najczęściej pojawiające się problemy rekrutacyjne dotyczą pracowników niższego (25,1 proc.) i średniego szczebla (14,9 proc.). Największe wyzwania występowały w województwach dolnośląskim i opolskim (58 proc.) i na północy kraju (58,2 proc.).
Z kolei najmniejsze niedobory kadrowe odnotowano w regionie wschodnim i południowym, gdzie wskazania znalazły się w okolicach 40 proc. Warto przypomnieć, że jeszcze 2 lata temu w skali ogólnopolskiej deficyty kandydatów zgłaszało 35 proc. badanych firm. Dziś we wszystkich regionach kraju sytuacja jest trudniejsza niż wówczas.
- Rosnąca konkurencja i zawężający się rynek pracy powodują, że skala problemów rekrutacyjnych utrzymuje się na wysokich poziomach. Szczególnie widoczne jest to w dużych przedsiębiorstwach, wśród których ponad 62 proc. miało problemy rekrutacyjne. Na poziomie branżowym sytuacja potrafi być jeszcze trudniejsza, bo aż 3/4 przedstawicieli sektora produkcyjnego doświadczyło deficytów kadrowych. Głównymi przyczynami są ilościowe braki rąk do pracy, rosnące koszty pracy i niedobór odpowiednich kwalifikacji wśród kandydatów na rynku. Na to dodatkowo nakładają się problemy z efektywnym przeprowadzeniem procesów rekrutacyjnych, na co wpływa m.in. podkupywanie sobie nawzajem kandydatów - komentuje Maciej Witucki.
Zaciągnięty hamulec rozwojowy
Okazuje się, że brak rąk do pracy może być hamulcem rozwojowym dla firm. Aż 32,7 proc. biorących udział w badaniu Work Service zwraca uwagę na niepodejmowanie z tego powodu nowych kontraktów (w największym stopniu branża usługowa), a 1 na 4 przedsiębiorców na rosnące koszty pracy (głównie sektor produkcyjny). Niepokoić może również fakt, że 16,4 proc. firm ogranicza nowe inwestycje ze względu na deficyty kadrowe, co jest wskazaniem o 3,6 p.p. wyższym niż przed rokiem. Niespełna 9 proc. firm ogranicza działalność międzynarodową co jest wynikiem niższym o 13,5 p.p w porównaniu do rezultatu sprzed roku.
- Patrząc na obecne dane z perspektywy historycznej, można zauważyć, że dla pracodawców działanie w warunkach „rynku kandydata” to coraz większe wyzwanie. Odsetek firm, na które nie wpływa obecna sytuacja na przestrzeni roku zmniejszył się o 4,4 p.p. Co więcej długofalowe skutki tego zjawiska są bardzo niepokojące, biorąc pod uwagę, że przed nami ogromne problemy demograficzne, które będą przez kolejne dekady wpływać na dalszy spadek podaży pracy. Stąd tak bardzo potrzebne są działania wpływające na poprawę poziomu aktywności zawodowej Polaków, a przy tym dostosowania obecnych modeli biznesowych firm do wyzwań jutra podsumowuje Witucki.
Inwestycje zagrożone
Nie tylko Witucki mówi o poważnych konsekwencjach, jakie niesie brak rąk do pracy. - Nie ma projektów, do których można dostarczyć ludzi bez walki. Każde ze zleceń wymaga od nas dokładnego przeszukania rynku. Co gorsza, to nie zawsze kończy się sukcesem. Nawet jeśli ktoś zna branżę i ma kontakty, to nie ma pewności, że uda mu się zrekrutować odpowiednich pracowników. Po prostu nie ma ich fizycznie - w rozmowie z PulsHR mówi Grzegorz Lamot z Globetek Engineering Resource, międzynarodowej agencji rekrutacyjnej wyspecjalizowanej w usługach dla przedsiębiorstw sektora przemysłowego.
W efekcie tylko w branży budowlanej jest wiele projektów, które ze względu na brak pracowników i ich wygórowane oczekiwania finansowe mogą się nie rozpocząć lub nie zakończyć. Najlepszy przykład to zamieszanie wokół budowy tunelu w Świnoujściu. Ale na tym nie koniec. Zdaniem Wituckiego nie tylko branża budowlana ma powody do niepokoju. Inwestycje stoją pod znakiem zapytania także w branży kolejowej, gdzie właśnie trwa boom inwestycyjny.
- Cały czas braki dotyczą branży drogowej. Zagrożona jest też branża gazowa, w której przez długi czas na naszym rynku nie było dużych projektów. Teraz szykuje się boom. Z obawą patrzymy również na branżę elektroenergetyczną. Na północy Polski właśnie trwa budowa kilku ważnych linii energetycznych. W każdym z tych segmentów nie ma aż tylu specjalistów, by sprostali oczekiwaniom rynku - wymienia dalej Lamot.
KOMENTARZE (7)