Pracodawca nie może płacić tyle, ile chce, ale tyle, na ile pozwala mu rynek. Jeśli zapłaci za dużo, szybko splajtuje, jeśli za mało - odejdą od niego pracownicy. Staramy się w związku z tym cały czas kontrolować rynek, by nie stracić najlepszych pracowników, zanim zdążymy zareagować - mówi Ryszard Florek, założyciel i prezes Fakro.
- W Fakro jest zespół, który zajmuje się naborem pracowników, a potem ich obsługą. W przypadku rekrutacji na prostsze stanowiska, korzystamy z napływających do nas podań. Ludzie chcą pracować w Fakro, rocznie dostajemy kilka tysięcy aplikacji, dysponujemy bazą 15 tys. podań, więc jeśli pojawia się potrzeba, w pierwszej kolejności szukamy osób w tej bazie.
Osobiście uczestniczę w rekrutacjach na stanowiska menadżerskie. Za wstępną selekcję menedżerów odpowiedzialny jest dział HR, ja rozmawiam z nimi na koniec procesu rekrutacyjnego. W przypadku niższych stanowisk to kierownicy działów dobierają sobie współpracowników.
Powiedział pan, że płacicie dobrze. Co to znaczy?
- Pracodawca nie może płacić tyle, ile chce, ale tyle, na ile pozwala mu rynek. Jeśli zapłaci za dużo, szybko splajtuje, jeśli za mało – odejdą od niego pracownicy. Koszty wynagrodzenia zawarte są w cenie produktu. Nieuzasadnione rynkowo podnoszenie wynagrodzeń może spowodować, że produkt będzie za drogi i przestanie być konkurencyjny. A jeśli klient nie kupi produktu, nie będzie pieniędzy na wynagrodzenia. Dlatego ważny dla nas jest dialog z załogą. Chcemy, by pracownik był uświadomiony, skąd biorą się pieniądze na wypłaty wynagrodzeń i dlaczego płacimy akurat tyle.
Szczególną grupą są menadżerowie produktu, którzy mają taki status, jak właściciel firmy, czyli muszą śledzić cały proces od projektowania, przez badanie rynku, produkcje, dystrybucję i serwis. Ich wynagrodzenie jest uzależnione także od zysku z danej grupy produktów.
Fakro zatrudnia wyłącznie polskich projektantów. Dlaczego?
- Nasza branża jest specyficzna. Zanim konstruktor zacznie projektować, 3-4 lata musi uczyć się fachu. Zatrudniamy Polaków, ponieważ polscy inżynierowie są świetnymi fachowcami, poza tym jako polska firma chcemy oferować wykształconym absolwentom uczelni specjalistyczne miejsca pracy. Dodatkowo nie ma zbyt wielu konstruktorów okien dachowych na świecie, a więc nawet gdybyśmy chcieli zatrudnić fachowców zagranicznych i tak trzeba by ich było przeszkolić.
Rekrutujemy absolwentów AGH i Politechniki Krakowskiej. Kandydaci muszą zdać egzamin sprawdzający wiedzę oraz zdolności w zakresie projektowania, następnie szkolą się dwa lata, uczestnicząc w coraz trudniejszych projektach. Po tym okresie nadają się do samodzielnej pracy w projektowaniu.
Z wykształcenia jestem stolarzem i konstruktorem, na początku samodzielnie tworzyłem dział badań i rozwoju, jestem autorem połowy patentów Fakro. Dzisiaj zespół konstruktorów w mojej firmie liczy ponad 100 osób, opracowują oni kilkadziesiąt patentów rocznie.
Jakich pracowników panu brakuje?
Rozwijamy sieć dystrybucji zagranicznej i stale borykamy się problemami ze znalezieniem odpowiednich kandydatów na szefów tych spółek. Jeśli znajdzie się dobry polski menadżer, to nie zawsze zna akurat wymagany język obcy, przemysł budowlany czy specyfikę lokalnego rynku, na którym rozpoczynamy działalność. Często kandydaci nie są gotowi do wyjazdu. Dzisiaj szukamy menadżera na rynek chiński, wcześniej dwa lata nie mogliśmy znaleźć odpowiedniego kandydata na szefa spółki Fakro Dania. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na zatrudnienie Duńczyka.
Czego nie mieli kandydaci?
Nasze spółki dystrybucyjne nie są dużymi podmiotami. Osoba stojąca na czele takiej firmy, powinna wykazać się wieloma różnorodnymi umiejętnościami. Musi umieć zarządzać logistyką, marketingiem, handlem, budować rynek, do tego znać język angielski, który na większości rynków jest obowiązujący.
U każdego pracownika, niezależnie od szczebla, szczególną uwagę zwracam na aktywność, dla mnie bardzo ważne jest, jeśli robi więcej niż musi. Pracownik, który tego nie ma, budzi moją czujność.
Zobacz całą rozmowę z Ryszardem Florkiem w serwisie www.pulshr.pl
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Prezes Fakro: kontrolujemy rynek, by nie stracić najlepszych pracowników